piątek, 22 kwietnia 2016

SMOOTHIE Z MANGO W SAM RAZ NA DRUGIE ŚNIADANIE...

Było fioletowo, dziś jest na żółto...
Następnym razem może będzie różowo...
Za oknem pięknie świeci słońce...

I my w szklance też mamy słoneczko... zdrowe słoneczko... które dostarcza innych witamin niż te słonko na dworze... ale też bardzo ważnych dla nas i naszych dzieci...

Idąc za ciosem... dziś podzielę się z Wami kolejnym przepisem na koktajl...

Tym razem jest to Smoothie z mango, bananem i płatkami owsianymi...

Wszystkie składniki są takie same jak w KOKTAJLU BANANOWO-JAGODOWYM, jedynie jagody zastąpiłam dojrzałym mango... a i zamiast kefiru tym razem była maślanka...

Składniki, które będą potrzebne do przygotowania tego koktajlu:
  • 6 łyżek płatków owsianych
  • wrzątek 
  • kubeczek jogurtu 150g
  • 500ml maślanki
  • 2 banany
  • jedno mango
  • 1 łyżka miodu

Wykonanie:


1. Płatki owsiane zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na ok. 10 minut aby napęczniały...





Gdy płatki owsiane sobie spokojnie pęcznieją możemy w tym czasie wrzucać pozostałe składniki do miksera....
I tak...
2. Tym razem najpierw wlałam maślankę i dodałam jogurt. 

3. Następnie wrzuciłam umyte, obrane i pokrojone w plasterki banany.











4. Potem przyszła kolej na mango, które też oczywiście umyłam, a następnie "rozebrałam" na części, ale nie krojąc w kosteczkę, tylko po prostu wybrałam miąż łyżką...










5. Następnie dodałam miód...

6. A na sam koniec napęczniałe płatki owsiane...









7. Wszystko zmiksowałam na gładki koktajl...


















Koktajl jest dość gęsty, ale ja takie lubię... gęste...

Smacznego !


Mango to bogate źródło witamin i składników odżywczych. Wśród nich znajdziemy witaminy z grupy B oraz wit. A, C, E, PP, a także potas, wapń i magnez. Mango dostarcza także dużo miedzi, która bierze udział w produkcji czerwonych krwinek. Jest też bogatym źródłem błonnika.

Jak wspomniałam w poprzednim poście... osoby z nietolerancją histaminy muszą uważać na dojrzałe banany, które niestety są niewskazane...
Moja -J- na razie pije te koktajle (1 dziennie) ale niestety widzę ze skóra zaczyna już reagować...


Chciałam jeszcze dodać, że inspiracją do przygotowywania koktajli dla moich dzieci była dla mnie Ania...
Aniu serdecznie dziękuję za umieszczenie filmiku z twoim brzdącem pijącym koktajl...

-Dorota-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

środa, 20 kwietnia 2016

KOKTAJLE, SZEJKI, SMOOTHIES... czyli koktajl bananowo-jagodowy z płatkami owsianymi


Koktajle, szejki, smoothies...

No właśnie... takie łatwe, szybkie i pyszne... dlaczego o nich zapomniałam...
A jaka frajda z picia przez słomkę...

Kiedyś Wam pisałam, że płatki owsiane w moim domu jem tylko ja i moja najmłodsza latorośl...

No cóż... trochę się zmieniło... i mała -A- nie je już tak chętnie owsianki z owocami...

I zaczęłam się zastanawiać jak te płatki owsiane przemycić, aby je chętnie jadła a nie koniecznie je wyczuwała... I przy okazji jak przemycić je do diety starszych córek... 

Spróbowałam nawet upiec ciasteczka owsiane z orzechami i żurawiną, ale niestety nie wyszły zbyt pyszne... trochę za bardzo mączne bym powiedziała i mało słodkie... choć o dziwo jednej z moich córek zasmakowały (w dodatku niejadkowi)... ale na razie przepisem nie będę się dzieliła... spróbuję je trochę udoskonalić... aby smakowały większości części rodziny...

Myślałam i szukałam inspiracji w necie i natknęłam się na przepisy na koktajle z płatkami owsianymi... początkowo byłam sceptycznie nastawiona... bo jak koktajl z płatkami owsianymi...
ale spróbowałam zrobić i nie żałuję... jest pyszny...

Na początek zrobiłam koktajl bananowo-jagodowy z płatkami owsianymi...

Mała -A- nawet wypiła dokładkę i jeszcze chciała...
A starszym dziewczynkom... oczywiście też smakował...

No to do rzeczy...

Składniki, które będą potrzebne do przygotowania koktajlu:
  • 6 łyżek płatków owsianych
  • wrzątek 
  • kubeczek jogurtu 150g
  • kefir ok. 400ml lub maślanka
  • 2 banany
  • ok. 5 łyżek jagód (ja miałam mrożone)
  • 1 łyżka miodu

Wykonanie:

1. Płatki owsiane zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na ok. 10 minut aby napęczniały... (u mnie wodą bo mała -A- po mleku ma wysypkę)...




2. Do miksera wrzucamy obrane i pokrojone banany i jagody... 













3. Dodajemy jogurt, kefir... ale może też być mleko czy maślanka, co kto lubi... (ja miałam kefir i dlatego go użyłam)...
















4. Następnie dodajemy miód...
















5. A na sam koniec napęczniałe płatki owsiane...















6. Wszystko miksujemy na gładki koktajl...





















Smacznego !


Na śniadanie, podwieczorek, przekąskę, kolację lub deser – pyszny smoothie z płatkami owsianymi, bananami i jagodami nadaje się na każdą okazję. Ze względu na zawartość płatków owsianych, przetworów mlecznych, bananów i jagód koktajl ten jest jednym z najzdrowszych potraw.

Płatki są bogactwem witamin i minerałów. 
Owsianka dostarcza mnóstwo składników odżywczych , dzięki błonnikowi mamy uczucie sytości i poprawia się nam przemiana materii.

Jagody dodane do koktajlu są źródłem witamin i najlepszymi przeciwutleniaczami, są dobre dla naszych oczu...

Banany to owoce, które zawierają wiele składników mineralnych i także liczne witaminy. Banany są przede wszystkim źródłem potasu...
U osób z nietolerancją histaminy może być problem z bananem, szczególnie bardzo dojrzałym, niestety jest nieodpowiedni przy nietolerancji histaminy...



-Dorota-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

wtorek, 19 kwietnia 2016

PORZĄDKI W SZAFACH DZIECI ...

Wiosna zawitała już jakiś czas temu w nasze progi...
A u nas jeszcze w szafach i na wieszakach zimowe ubrania...
Czas na pozbycie się ich i zrobienie miejsca na bardziej zwiewne ubrania...

Już od jakiegoś czasu urządzamy pomalutku pokój najmłodszej córci...
Nawet bym napisała, że w żółwim tempie ten pokój powstaje...

No ale...
lepiej pomału niż wcale...

Ściany są już pomalowane... 
Oczywiście kolor wybrał mój -M-... osobiście wybrałabym inny ale cóż... czasem lepiej odpuścić... panele na podłodze też już są i nawet karnisz jest... co prawda wiszą na nim przejściowe firanki i zasłony ale są...

Jakiś czas temu pojawiła się też szafa... i komoda... którą kupiliśmy w stanie surowym (surowe drewno sosnowe) i postanowiliśmy ją pomalować na biało... 
Lubię drewniane meble... zawsze można je odnowić i przemalować... i są inne w dotyku niż meble z płyty... takie jakby ciepłe...

Wraz z pojawieniem się mebli w pokoju małej -A- przeniosłam tam jej ubrania, zwalniając tym samym miejsce w mojej komodzie...

A mebelki prezentują się tak...

A teraz przyszedł czas na zrobienie porządków w jej szafie...
które są konieczne co jakiś czas...
i to nie tylko dlatego, że nasze pociechy mają zwykle więcej ubrań od nas, ale także dlatego że z nich wyrastają...
Po zimie trzeba też schować cieplejsze ubrania nieco głębiej...


Nie lubię robić takich generalnych porządków w szafach dzieci... wiecie dlaczego...
Bo wtedy zawsze się wzruszam... i najnormalniej w świecie płaczę...

Płaczę gdy widzę jak szybko rosną moje dzieci...

Szczególnie teraz widać to po małej -A-, dopiero co nosiła malutkie śpioszki... a teraz ... już getry, spodnie...

Pakuję te małe ubranka do pudła... i wspominam jaka była malutka...

Wspominam jaka malutka była moja najstarsza córka -J- i ta średnia -O- ...

Wszystkie miały te ubranka na sobie... i się do nich mieściły...

Przecież to było dopiero co wczoraj... przedwczoraj...
Ten czas tak szybko biegnie... ucieka nam przez palce... i niestety te dni, które już były nie wrócą...
Ludzie, którzy odeszli już na zawsze z tego świata... przez te wszystkie lata...
Ludzie, którzy na chwilę przewinęli się przez nasze życie... zostawiając po sobie ślad dobroci... lub czasem niestety zła...
Miejsca, w których byliśmy... które zobaczyliśmy...
Słowa, które wypowiedzieliśmy... 
i uczucia, które poczuliśmy...
Wszystko wtedy przychodzi mi na myśl... 
i się wzruszam... 
i płaczę... 
i segregować tych ubrań już nie potrafię... 
i muszę to odłożyć na potem...

Na potem muszę odłożyć również dalszy ciąg tego posta... 
bo nie mogę pisać gdy łzy płyną po policzku...
Znowu się wzruszyłam... 
Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym to wszystko stracić... 
Moje dotychczasowe życie...

Przepraszam... obiecuję że będzie ciąg dalszy o porządkach w szafach...
Teraz nie mogę tego skończyć...

-D-

piątek, 15 kwietnia 2016

COTTON BALLS ...

Dziś taki post kreatywny... a co ...

Też czasem uda nam się coś z dziewczynami zrobić...
Może nie zawsze jest to jakieś super... ale ważne że zrobione własnoręcznie... wspólnie...

Oglądając blogi wnętrzarskie i nie tylko napotykam się na Cotton Balls Light i mimo, że tak naprawdę nie widziałam ich jeszcze "na żywo" to bardzo mi się spodobały...
Jednak ich cena już nie koniecznie... bo za sznur z 10 kulkami trzeba zapłacić od ok. 50zł...

Cotton Balls robią furorę od dłuższego czasu i wydaje mi się, że jeszcze długo będą cieszyć się zainteresowaniem...
Są świetne przy dekorowaniu pokoju małej księżniczki, ale i dodadzą ciepła sypialni rodziców...
Są piękne i urocze...
Mogą być dodatkowym źródłem światła, co może zupełnie odmienić charakter wystroju i nadać mu przytulności...

Długi czas zbierałam się z zamiarem zakupu, niestety często ceny szybko sprowadzały mnie na ziemię...
Pojawiają się wprawdzie czasem w dyskontach i ich cena jest niższa, bo można je kupić nawet za 25zł... ale rozchodzą się wtedy jak ciepłe bułeczki... i mi niestety nie udało się ich jeszcze kupić...

Dla tych, którzy jeszcze się nie spotkali z Cotton balls lights napiszę, że to kolorowe kule wykonane z bawełnianego sznurka, umocowane na kablu z małymi żaróweczkami. 


Wydaje mi się, że ta oryginalna ozdoba może znaleźć się w każdym domu, gdy jego właściciel tylko tego chce... ;)
Ponieważ przy odrobinie zdolności manualnych i dobrych chęci można je wykonać samemu...

Dlatego postanowiłam, że i my spróbujemy same zrobić takie Cotton Balls... na razie bez światełek... (bo tych jeszcze nie kupiłam)
Zobaczymy co z tego u nas wyjdzie...

Oczywiście jak to ze mną bywa materiały potrzebne do zrobienia tych kulek kupiłam już dość dawno ... i tak sobie leżały i czekały... 
czekały na swoją kolei... i na nasz czas...

Ale wczoraj się udało... a to dzięki naszej malutkiej -A-, która postanowiła spać całe popołudnie...
Jak zasnęła mi w samochodzie przed 17... tak spała do rana... 
oczywiście obudziła się kilka razy... 
bo przecież nie była by sobą, gdyby nie było małych pobudek... 
ale napiła się i spała dalej...

Dlatego mogłyśmy z dziewczynkami zabrać się do pracy...
Nie udało nam się tych kulek zrobić dużo... bo w sumie zrobiłyśmy 4... ale każda z nas robiła to pierwszy raz...
Jak dziewczynki poszły już spać... dorobiłam jeszcze 4 kulki... więc w sumie mamy ich 8 sztuk...

Tylko, że chyba zrobiłyśmy jeden błąd... nie posmarowałam ich wczoraj klejem... bo już późno było... i odłożyłam to na dzisiejszy dzień...
Niestety dziś rano zauważyłam, że z baloników uszło nieznacznie powietrze...
Dlatego nie czekając na dziewczyny jak wrócą ze szkoły... zrobiłam balonikom klejową kąpiel i odwiesiłam na 24 godziny do wyschnięcia...

Ciekawe co z tego będzie...

A teraz napiszę Wam jak się do tego wszystkiego zabrałyśmy...

Przede wszystkim zacznę od tego, że inspiracji oczywiście szukałam w internecie...
I tak ...
Jedne dziewczyny robią Cotton balls z kordonka..., inne ze sznurka..., inne z gazy... a jeszcze inne z bandaża...
Jedne używają już kolorowych kordonków..., inne białych a potem je farbują na różne sposoby...
Jedne dziewczyny robią kule "na mokro" mocząc kordonek w kleju i owijając takim mokrym kordonkiem balonik..., inne robią to "na sucho", tzn. najpierw owijają balonik a potem moczą w kleju...

Ja wybrałam metodę, która wydała mi się najprostsza i najmniej brudząca... co jest wielkim atutem przy pracy z dziećmi...

No to do rzeczy...

Cotton balls lights – co będzie potrzebne

Do zrobienia dekoracyjnej girlandy świetlnej potrzebne będzie:
  • kilkanaście małych baloników na wodę
  • kolorowe, bawełniane sznurki (najlepiej kilka kordonków)
  • klej Magic lub klej Wikol, którego użyję na pewno do kolejnych kulek, bo Magic niestety jest mały i potrzeba go dużo... Niektóre dziewczyny polecają też Klej do tapet  w płynie, który zasycha na przezroczysto. To jest bardzo ważne!
  • woda
  • pompka do balonów - nadmuchanie ich ustami jest trudne, nawet bardzo trudne, bardzo bolą policzki..., dlatego lepiej mieć pompkę...
  • nożyczki
  • miseczka
  • pędzelek
  • suszarka na bieliznę..., wieszaki na ubrania...
  • stare gazety do położenia na podłogę w miejscu gdzie będziemy suszyć kulki...
  • szpilka
  • komplet ledowych lampek choinkowych (najlepiej na białym kablu)
  • i ewentualnie klej na gorąco...

Bawełniane Girlandy Świetlne – jak zrobić?

Zrobienie cotton balls nie jest trudne, ale za to czasochłonne. Ale mam nadzieję że efekt końcowy warty będzie tego czasu który poświęcimy na pracę.

1. Na początek nadmuchujemy baloniki, tak aby powstały kształtne kule u nas o średnicy ok. 8 centymetrów (wszystkie powinny być jednakowe)... 
Ja zawiązałam baloniki tak po prostu... ale następnym razem przewiążę je jeszcze kordonkiem, aby mieć pewność, że powietrze nie wyjdzie z balonika zanim kule wyschną...

2. Następnie kordonkiem owijamy nasze baloniki... owijamy, owijamy i owijamy... pamiętając aby zachować kształt kuli... W pewnym momencie wyczujecie jak należy to robić by były okrągłe, ale pewne jest jedno nasze nie są idealnie okrągłe... ale są nasze...


3. W miseczce rozrabiamy klej z wodą... 

I tu proporcje też są podawane różne...
Jedne dziewczyny piszą aby dać 2 miarki kleju na 1 miarkę wody...,
Inne że mogą to być proporcje 1:1..., 
Ale i są dziewczyny, które podają proporcję 1:2, czyli jedną część kleju na dwie części wody... 
Ja chciałam zachować tę ostatnią proporcję... 
niestety nie wiem czy mi się to udało... 
Ale wiem, że w kordonek bardzo wsiąkała ta mieszanka kleju i wody... przez co zużyłam na te 8 kulek o średnicy ok. 8cm, może 8,5cm aż dwie tubki kleju Magic... 
Czytałam, że inne dziewczyny zużywają mniej...


 4. Następnie wszystkie baloniki wieszamy w miejscu, w którym będą mogły spokojnie wyschnąć...
Ja moje powiesiłam w pralni na suszarce na bieliznę... 
Na podłodze pod miejscem, w którym wiszą położyłam starą gazetę bo kapie z nich klej...



5. Teraz czekamy... podobno 24h... i będziemy czekać... aż nasze kule wyschną...

6. Jutro przebijemy baloniki szpilką i przez dziurkę, która powstała w miejscu gdzie balonik był zawiązany wyciągniemy ze środka, mam nadzieję twardej kulki, pozostałości po baloniku...

7. Do gotowych Cotton balls należy włożyć lampki choinkowe... jeśli nie chcą sie trzymać to dziewczyny polecają albo przyszycie ich do kulek na pomocą nitki... albo przyklejenie ich klejem na gorąco... 

Napiszę Wam jeszcze, że najbardziej pomocny był film Klaudii, który możecie obejrzeć na youtube...
https://www.youtube.com/watch?v=SJHhpGtQGyg

-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

TĘSKNOTA MATKI...

No i pojechała...
Już ponad godzinę temu...
A mnie już kilka razy kusiło aby zadzwonić...
a telefon mam cały czas przy sobie...
I co chwilę zerkam czy czasem nie próbowała dzwonić... a znowu nie było zasięgu...

Pojechała tylko na dwa dni...
No i przecież już jest taka duża...
I na zielonej szkole była w tamtym roku...
Ale to było wtedy...
dawno...
a teraz znowu jej nie ma...

Niby normalnie do szkoły ją zawiozłam...
Ale wiem, że jej w szkole nie ma...
Tylko jedzie gdzieś autokarem...
No wiem gdzie...
Wiem co będą zwiedzać...
Wiem gdzie będą spać... (pod ziemią... super)
Ale nie wiem gdzie jest w danym momencie...
A to co innego... jak jest w szkole... to wiem, że jakby co to jestem tam za 5 minut...
A teraz...
Teraz jest daleko...

Nie wiem, czy się dobrze czuje...
Czy jej się podoba...
Czy jest zadowolona...

No martwię się... odczuwam niepokój...

I te okropne myśli, które przychodzą czasem do głowy, te czarne scenariusze, które męczą chyba każdą kochającą mamę...
... wypadek autokaru...
... zatrucie jedzeniem nieodpowiednio przechowywanym...
... niedopilnowanie przez nauczyciela...
... zgubienie się gdzieś podczas zwiedzania w obcym miejscu...
... podpuszczenie przez kolegów lub koleżanki i zrobienie czegoś nieodpowiedzialnego i niebezpiecznego...

Tych czarnych myśli staram się nie dopuszczać do siebie i staram się ufać, że będzie dobrze, a córka będzie się świetne bawiła i wróci do domu jeszcze bardziej szczęśliwa i bogatsza o nowe doświadczenia...

A młodsza córka chce jechać na tygodniowy obóz taneczny... 
Jeszcze nigdy nie była sama na żadnym wyjeździe dłuższym niż jeden dzień... 
Nie wiem jak ja sobie z tym poradzę jeśli się zdecydujemy ją posłać... 

-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

sobota, 9 kwietnia 2016

KOKOSANKI...

Kokosanki...

Chrupiące na zewnątrz, mięciutkie i kokosowe w środku...

A to z kolei jedne z ulubionych słodkości mojego męża.

Idąc za ciosem, po opublikowaniu przepisu na CIASTECZKA Z KRUPCZATKI

Przedstawiam Wam przepis na KOKOSANKI...



Na szczęście są łatwe w przygotowaniu, i po chwili krzątaniny w kuchni możemy cieszyć się ich smakiem...


Ponieważ nie jest dobrze jak marnuje się jedzenie... 

A przy pieczeniu ciasteczek z krupczatki zostają nam 4 białka... 

To proponuję Wam wykorzystać je do upieczenia kokosanek...

Można też zrobić bezy... 
A to z kolei ulubione słodkości mojej -O-, ale przepis na bezy innym razem...

Zatem składniki na kokosanki:
  • 120g masła
  • 4 białka
  • 260g cukru
  • 400g wiórków kokosowych
Masło rozpuszczamy w rondelku i odstawiamy do przestudzenia.

Białka ubijamy na sztywno.

Gdy piana jest już sztywna dodajemy stopniowo cukier, łyżka po łyżce, dalej ubijając (jak na bezy).

Do drugiej miski wsypujemy wiórki.

Wiórki zalewamy roztopionym masłem i mieszamy tak aby wszystkie wiórki były oblepione masłem. 

Na koniec dodajemy ubitą pianę i delikatnie mieszamy. 

Zwilżoną dłonią nabieramy porcje wielkości mniej więcej orzecha włoskiego i  formujemy kulki.

Kokosanki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. 

Pieczemy około 15 minut w temperaturze 190  °C  

Smacznego...


-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

CIASTECZKA Z KRUPCZATKI...

Ponieważ post kulinarny o serduszkach z mięsa mielonego i ryżu cieszył się dużą popularnością, dlatego dziś podzielę się z Wami słodkościami...

A dokładniej przepisem na jedne z ulubionych ciasteczek mojej -J-

Lubi je, bo może je jeść w nieograniczonych ilościach ... no bez przesady oczywiście... 
ale nie są przynajmniej zakazane ze względu na nietolerancję histaminy...

Od razu Wam napiszę, że nie należą do słodkich ciasteczek...


Składniki:
  • 400g mąki krupczatki
  • 100 g mąki pszennej tortowej
  • 4 żółtka
  • 2 opakowania cukru waniliowego po 30g (ale ostatnio zrobiłam z cukrem po 15g, bo nie zauważyłam... i jakiej wielkiej zmiany smaku ciastek też nie zauważyłyśmy)
  • 1/2 szklanki cukru
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 300g tłuszczu (może to być sama margaryna, lub 150g masła i 150g margaryny)

Wszystkie składniki dajemy do miski i wyrabiamy w mikserze jak na ciasto kruche.

Dla osób które nie używają miksera: 
                 Mąkę należy wymieszać z proszkiem do pieczenia.
                 Następnie posiekać z tłuszczami (margaryna, masło)
                Dodać żółtka, śmietanę, cukier i cukier waniliowy.
                Następnie wyrobić na gładkie ciasto.

Następnie ciasto formujemy w kulkę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na 30 minut do lodówki.

Potem należy rozwałkować ciasto na grubość ok. 5-7mm, na wysypanej mąką stolnicy.

Wyciąć dowolne kształty ciasteczek i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Ciasteczka podczas pieczenia trochę urosną.

Pieczemy ok. 15-20 minut w temperaturze 200oC.

Smacznego...





Z białek które zostały możecie zrobić KOKOSANKI lub bezy

-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

piątek, 8 kwietnia 2016

TĘSKNOTA ZA WAKACJAMI ...


A może jednak?

To nic, że nie ma za bardzo pieniędzy?

Że dom, w którym mieszkamy już od kilku lat nie jest jeszcze do końca wykończony, a już wymaga remontu ...;
że kable wiszą ze ścian zamiast pięknych kinkietów, czy żyrandoli ...;
że łazienka niedokończona ...;
że marzą mi się nowe meble w kuchni ...;
i pokój najmłodszej córki też jeszcze czeka na swoją kolej ...;
że ogrodzenie byle jakie …;
że taras niewykończony ...;
że podjazdu do domu nie ma i chodnika też nie ...;
co z tego…

Co z tego, że są osoby, którym to przeszkadza ... że jest to dla nich nie do pomyślenia, aby wyjeżdżać na wakacje, gdy tyle rzeczy w domu i wokół niego jest do zrobienia ... i które powiedzą ci to prosto w twarz ... albo co gorsze gdzieś komuś to powiedzą tak abyś się o tym dowiedziała ...

Ale ja czuję ... czuję w ten pochmurny dzień, że chcę wyjechać ... że muszę wyjechać ... odetchnąć ...

Czekam na wakacje z utęsknieniem ...

Bo takie wyjazdy to dla mnie odskocznia od dnia codziennego, od obowiązków dnia każdego...,
to taka regeneracja sił ... 
taki reset ...
nowe spojrzenie na moją rodzinę ...
pozostawienie problemów dnia codziennego gdzieś za nami ...

Gdy jedziemy już autem zapakowanym do granic możliwości... gdy kolejne kilometry drogi za nami ... wtedy czuję że nam się to należy... że należy nam się nowa energia do podejmowania kolejnych nowych wyzwań dnia codziennego po powrocie ...

Ja chcę żyć i czerpać z życia przyjemności i chcę aby moje dzieci miały wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa, a nie żeby miały we wspomnieniach tylko budowę... naukę..., obowiązki ....

Nie chcę ciągle odkładać, liczyć każdy grosz, myśleć ciągle racjonalnie...
Dlatego i w tym roku pojedziemy ... i już wiem gdzie ...
Nie mogę się już doczekać ...


-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.