wtorek, 30 sierpnia 2016

SZALEŃSTWO...

Nowy rok szkolny zbliża się wielkimi krokami...

Już za niedługo dziewczynki ubiorą odświętne sukienki i pójdą znowu do szkoły, gdzie oprócz wiedzy zdobędą także umiejętności zawierania nowych przyjaźni i życia w społeczeństwie... niestety poznają nie tylko przyjemne strony posiadania kolegów i koleżanek ale i nauczą się przeżywać mniej przyjemne chwile...

1 września tuż tuż...

To już najwyższa pora aby zrobić odpowiednie zakupy...

Zawsze czekam z tymi zakupami na koniec wakacji, aby dzieciom zbyt szybko nie przypominać o tym, że wakacje nie są wieczne i muszą się kiedyś skończyć...

Widziałam, że w niektórych sklepach zeszyty i przybory szkolne pojawiły się już z końcem lipca... 
Jak dla mnie to lekka przesada... 
dzieci jeszcze dobrze nie poczuły wakacji a już im się przypomina o szkole...

Pod koniec lipca to my robiliśmy zakupy wakacyjne... uzupełniające listę rzeczy potrzebnych na wczasy... a nie zeszyty do szkoły...

Za to teraz dziewczyny mogły poszaleć i wybierać do woli... zawsze mogą wybrać zeszyty, bloki i inne rzeczy takie jak im się podobają... 
Ja tylko przypominam, że robią zakupy tylko na jeden rok szkolny... 
Mają też określoną kwotę jaką możemy wydać... 

Tak więc przebierały, oglądały, wyciągały z największych zakamarków i w końcu wybrały odpowiednie zeszyty, bloki i przypory szkolne...
Wyprawka szkolna dziewczynek z ledwością zmieściła się w dużej torbie IKEA




Niektóre zeszyty były tak ładne, że sama skusiłam się na dwa...
Za moich czasów nie było tak wspaniałych wzorów na okładkach...

Brakuje jeszcze wprawdzie paru rzeczy, takich jak np. segregator na nuty, kleje Magic potrzebne do konstruowania przeróżnych rzeczy czy modeliny,  ale to na spokojnie teraz już z listą dokupimy przy okazji...
No i brakuje nam jeszcze najważniejszego zakupu w tym roku... a mianowicie pianina dla dziewczyn ... 
Niestety jest to drażliwy temat... bo ja chcę kupić pianino akustyczne a mój mąż pianino elektroniczne...
Musimy temat na spokojnie przedyskutować... bo jak na razie chyba zbyt emocjonalnie do tego podeszłam... szczerze powiedziawszy to czekam na pierwszą lekcję gry na fortepianie... chcę aby poszedł na nią mój mąż i mam nadzieję, że nauczycielka przekona go do tego, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest pianino akustyczne...

Dziewczynki dodatkowo korzystając z pogody wyczyściły swoje plecaki... bawiąc się przy tym wspaniale... i przy okazji chłodząc się odrobinę...
Miałam nadzieję, że w tym roku nie będzie potrzeby zakup nowych plecaków... ale niestety plecak od -J-, jest trochę poprzecierany... więc nie wiem czy nie kupimy nowego... ale z zakupem poczekamy... może będą przecenione plecaki we wrześniu lub w październiku...




-Dorota-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

niedziela, 28 sierpnia 2016

JESZCZE TYLKO KILKA DNI...

Ach wakacje...
Niestety kończą się nieubłaganie...
Tak szybko minęły...
A tyle planów było... tyle miejsc do odwiedzenia, zobaczenia...
Te wakacje miały być wykorzystane maksymalnie na...
zabawę, 
relaks,  
odpoczynek, 
jazdę na rowerze,
naukę jazdy na rolkach,
pływanie na basenie,
odwiedzanie i zobaczenie miejsc, w których jeszcze nie byliśmy,
wspólny czas...

Niestety plany w znacznej mierze pokrzyżowała nam złamana ręka naszej -O-...
Zamiast jeździć na rowerze, na rolkach czy pływać  jeździłyśmy po lekarzach... bo tych wizyt w przeciągu tych 2 miesięcy miałyśmy już 6, a jeszcze kolejne przed nami... 
I niestety konieczna rehabilitacja...
Za to temat wodoodpornych gipsów syntetycznych mam w jednym paluszku i jeszcze tylko trochę praktyki i mogłabym je zakładać... ;) 
Mnóstwo czasu poświeciłam na to aby dowiedzieć się o tych gipsach jak najwięcej, aby moja -O- mogła kąpać się do woli w morzu i na basenie... 
Niestety w praktyce nie udało nam się sprawdzić tych gipsów... bo najpierw kość się nie zrastała i lekarze nie chcieli wyjmować ręki z gipsu a potem uznali, że na gips już za późno...
Moja -O- po 6 tygodniach z szyną gipsową dostała ortezę stawu łokciowego z regulacją kąta zgięcia i to w sumie był strzał w 10... Wprawdzie nie rozwiązało to problemu kąpieli wodnych... ale przynajmniej miała drugą dłoń do dyspozycji... Ortezę nosiła 4 tygodnie, co pomogło jej oswoić się z ruszaniem ręką... bo w momencie kiedy zdjęto jej szynę bardzo się bała ruszyć ręką nawet odrobinę... a orteza dodała jej odwagi... i ogromnego poczucia bezpieczeństwa w ruszaniu ręką w bezpiecznym zakresie...
A kąpiele morskie... no cóż... ratunkiem był worek na śmieci i bandaż...


Mało mnie było w wakacje na blogu... ale chciałam jak najwięcej czasu spędzić z dziećmi i odpocząć... 
Lipiec minął tak szybko... ale udało nam się odwiedzić kilka osób, do których w ciągu roku trudno jest się wybrać...
W sierpniu byliśmy na wczasach... bardzo udanych wczasach... i jak na wyjazd zagraniczny 5 osobowej rodziny w szczycie sezonu... myślę, że nie bardzo drogi wyjazd...

W sierpniu moja -O- obchodziła swoje 7 urodziny...
Jak twierdzi... w końcu... bo przecież ona musi najdłużej czekać na swoje urodziny... bo ma ostatnia...
To prawda, że w naszej rodzince jako ostatnia w roku ma urodziny... ale nie potrafi jeszcze pojąć, że każdy czeka na swoje kolejne urodziny tyle samo czasu od poprzednich urodzin...
Impreza była spora... bo jak nigdy dopisali prawie wszyscy goście i było nas 21 osób, w tym 8 dzieci w wieku od 2 do 13 lat...
Jak dobrze, że mam duży stół... i mogłam wszystkich przy nim zmieścić...
Dziękuję wszystkim gościom za przybycie i uszczęśliwienie mojej -O-...
Szczególnie dziękuję tym, którzy mają do nas najdalej i mam nadzieję, że już teraz będą odwiedzać nas przynajmniej raz w roku... albo i częściej... 
Zapraszamy Was serdecznie Aniu i Tomku...

-Dorota-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.