środa, 7 września 2016

ZMIANY... ZMIANY... ZMIANY...

Nie pisałam o tym wcześniej... ale dużo się u nas zmieniło...
Nagle... szybko... z zaskoczenia....

Choć to my ostatecznie podejmowaliśmy tę trudną decyzję...
To niestety, ale w dużym stopniu zmusiły nas do tej decyzji zdarzenia, które dzieją się wokół nas...
A miało być tak spokojnie... szczęśliwie... aż do września przyszłego roku... 
Oczywiście brałam pod uwagę inne rozwiązania... no ale...
Niestety...
Moja -A- od 1 września poszła do przedszkola... 
Ma dopiero 2 latka i 3 miesiące...
Jest mi bardzo trudno..., bo nie tak miało być...
Obiecałam sobie i jej, że do przedszkola pójdzie dopiero jak będzie miała skończone 3 latka... a najlepiej dopiero we wrześniu w roku, w którym skończy 3 lata...
Tak poszły jej siostry i był to dobry wiek na rozpoczęcie przygody... z przedszkolem, z samodzielnością..., z poznawaniem nowych osób..., nowych dzieci..., z nauką zabawy z innymi...
Ale wtedy mogły i chciały pomóc nam babcie...

Jest ciężko i mi i jej...
Gdy zaczęły docierać do mnie informacje, że jednak muszę wrócić do pracy wcześniej niż zakładałam...zaczęłam zastanawiać się jak zorganizować opiekę nad -A-... 
Niestety na dzień dzisiejszy żadna z babć nam nie pomoże...
Jedna niestety nie może... a druga... no cóż... dużo byłoby pisać... a nie mam na to ochoty...
Także gdy okazało się, że babcie nam nie pomogą... kuzynki mogą ale popołudniami, bo rano studiują... czyli też nie dadzą rady pomóc..., a prywatne opiekunki dużo sobie życzą za opiekę... a i tak żadnej poleconej nie mamy i żadnej sami nie znamy....
Zaczęłam się zastanawiać jak najbardziej w czasie odsunąć posłanie -A- do żłobka... bo na przedszkole państwowe nie było szans... z jednej strony za mała... z drugiej zapisy były przecież w lutym... i wolnych miejsc już brak...
I tak sobie wymyśliłam, że poślę ją od lutego do żłobka... przecież do żłobka są zapisy stale... a nie tylko w jednym miesiącu w roku... przyjmują na bieżąco... mamy nowy żłobek... i głosili nawet nie tak dawno w kościele, że jeszcze wolne miejsca są... 
W lutym to już prawie 3 latka będzie miała... prawie... ale tak łatwiej było mi samą siebie przekonać, że nie będzie tak źle...
No tak... 
Chyba jednak te ogłoszenie było jakiś czas temu, albo miejsca wolne to były... ale do końca sierpnia... bo jak się okazało to w żłobku jest 20 miejsc i wszystkie od września były już zajęte, a na liście rezerwowej jeszcze 12 dzieci... byłam w lekkim szoku...
Z jednej strony w sumie fajnie, bo jak nie będę miała gdzie jej posłać to będę z nią ja... 
ale z drugiej strony... widmo możliwości utraty pracy...

Niedaleko nas jest prywatne przedszkole, zdecydowałam się tam zadzwonić...
I było jedno ostatnie wolne miejsce... 
ale warunek ... musi być zapisana już od września... bo pani mi miejsca nie zarezerwuje do nowego roku... jak znajdzie się ktoś chętny na to miejsce to po prostu przyjmie tamto dziecko... 
Wcale jej się nie dziwię... mieć czesne a nie mieć... Przecież to nie tylko przedszkole dla dzieci, ale jej biznes, który musi na siebie zarabiać przynosząc jeszcze zysk właścicielowi..., który nie założył przedszkola charytatywnie...
O wolnym miejscu dowiedziałam się  30 sierpnia i na drugi dzień najpóźniej miałam się zdecydować...
Zdecydowaliśmy się... pomimo wysokich kosztów... i jak na razie braku mojej pensji... 
Zdecydowaliśmy się... ale ile ja się upłakałam... i dalej na samą myśl chce mi się płakać... Wieczorami nie umiem zasnąć bo ciągle myślę czy dobrą decyzję podjęłam...
Wiem, że mogłabym jej jeszcze nie posyłać... i tak muszę płacić... ale mała -A- mogłaby być jeszcze ze mną... bo do pracy jeszcze nie wracam... 
O tym też myślałam... niech będzie na razie ze mną w domu... miejsce w przedszkolu jest... 
ale z drugiej strony... kiedyś musi tam pójść... a wtedy będzie musiała na dużo dłużej niż może teraz... 
spróbujemy i Ją i mnie do tej sytuacji przygotować pomału... 
A nie jest to łatwa sytuacja ani dla Niej ani dla mnie...
Już dziś pojawił się pierwszy poważny kryzys...

Wiem, że wielu z Was wyda się to dziwne... że przecież moja -A- ma już 2 lata, a dzieci są posyłane przez rodziców dużo wcześniej do żłobka... bo muszą... muszą wrócić do pracy od razu... jak najszybciej...
Wiem, że i takie rodziny są, gdzie dziecko bardzo szybko trafia pod opiekę obcych osób...
Ale ja chciałam tego moim dzieciom zaoszczędzić... 
Niestety w przypadku mojej -A- nie udało mi się to na tyle ile chciałam...
Mam tylko nadzieję, że będzie dobrze... a trudne początki szybko miną i szybko o nich zapomnimy... 
Choć wiem, że ja będę o nich pamiętała już zawsze... ale mam nadzieję, że moja -A- zapomni, że na początku rozstania były bardzo trudne dla Niej i będzie się cieszyć z pobytu w przedszkolu...
Na razie zaprowadzam Ją na 2-2,5 godziny, ale jest trudno... niestety coraz trudniej...



-Dorota-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz