niedziela, 28 sierpnia 2016

JESZCZE TYLKO KILKA DNI...

Ach wakacje...
Niestety kończą się nieubłaganie...
Tak szybko minęły...
A tyle planów było... tyle miejsc do odwiedzenia, zobaczenia...
Te wakacje miały być wykorzystane maksymalnie na...
zabawę, 
relaks,  
odpoczynek, 
jazdę na rowerze,
naukę jazdy na rolkach,
pływanie na basenie,
odwiedzanie i zobaczenie miejsc, w których jeszcze nie byliśmy,
wspólny czas...

Niestety plany w znacznej mierze pokrzyżowała nam złamana ręka naszej -O-...
Zamiast jeździć na rowerze, na rolkach czy pływać  jeździłyśmy po lekarzach... bo tych wizyt w przeciągu tych 2 miesięcy miałyśmy już 6, a jeszcze kolejne przed nami... 
I niestety konieczna rehabilitacja...
Za to temat wodoodpornych gipsów syntetycznych mam w jednym paluszku i jeszcze tylko trochę praktyki i mogłabym je zakładać... ;) 
Mnóstwo czasu poświeciłam na to aby dowiedzieć się o tych gipsach jak najwięcej, aby moja -O- mogła kąpać się do woli w morzu i na basenie... 
Niestety w praktyce nie udało nam się sprawdzić tych gipsów... bo najpierw kość się nie zrastała i lekarze nie chcieli wyjmować ręki z gipsu a potem uznali, że na gips już za późno...
Moja -O- po 6 tygodniach z szyną gipsową dostała ortezę stawu łokciowego z regulacją kąta zgięcia i to w sumie był strzał w 10... Wprawdzie nie rozwiązało to problemu kąpieli wodnych... ale przynajmniej miała drugą dłoń do dyspozycji... Ortezę nosiła 4 tygodnie, co pomogło jej oswoić się z ruszaniem ręką... bo w momencie kiedy zdjęto jej szynę bardzo się bała ruszyć ręką nawet odrobinę... a orteza dodała jej odwagi... i ogromnego poczucia bezpieczeństwa w ruszaniu ręką w bezpiecznym zakresie...
A kąpiele morskie... no cóż... ratunkiem był worek na śmieci i bandaż...


Mało mnie było w wakacje na blogu... ale chciałam jak najwięcej czasu spędzić z dziećmi i odpocząć... 
Lipiec minął tak szybko... ale udało nam się odwiedzić kilka osób, do których w ciągu roku trudno jest się wybrać...
W sierpniu byliśmy na wczasach... bardzo udanych wczasach... i jak na wyjazd zagraniczny 5 osobowej rodziny w szczycie sezonu... myślę, że nie bardzo drogi wyjazd...

W sierpniu moja -O- obchodziła swoje 7 urodziny...
Jak twierdzi... w końcu... bo przecież ona musi najdłużej czekać na swoje urodziny... bo ma ostatnia...
To prawda, że w naszej rodzince jako ostatnia w roku ma urodziny... ale nie potrafi jeszcze pojąć, że każdy czeka na swoje kolejne urodziny tyle samo czasu od poprzednich urodzin...
Impreza była spora... bo jak nigdy dopisali prawie wszyscy goście i było nas 21 osób, w tym 8 dzieci w wieku od 2 do 13 lat...
Jak dobrze, że mam duży stół... i mogłam wszystkich przy nim zmieścić...
Dziękuję wszystkim gościom za przybycie i uszczęśliwienie mojej -O-...
Szczególnie dziękuję tym, którzy mają do nas najdalej i mam nadzieję, że już teraz będą odwiedzać nas przynajmniej raz w roku... albo i częściej... 
Zapraszamy Was serdecznie Aniu i Tomku...

-Dorota-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie wakacje za szybko minęły.
    Wszystkiego najlepszego dla córci ☺Moja 7 lat skończyła w styczniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu córci za życzenia.
      A Twoja córcia też poszła jako 6 latek do szkoły? Bo moja niestety poszła... i teraz zamiast zaczynać pierwszą klasę do już do drugiej pójdzie... a jak faktycznie zlikwidują gimnazja to jako 14-latka będzie musiała iść do szkoły średniej... jakoś sobie tego nie wyobrażam...

      Usuń