poniedziałek, 10 października 2016

MÓJ DOM...

Pomału dociera do mnie, że mój dom nigdy nie będzie jak te z blogów wnętrzarskich czy kolorowych magazynów...

Uwielbiam jasne, białe i szare przestrzenie, białe meble, cegłę, piękne dodatki...

Uwielbiam czytać i przeglądać blogi, gdzie pokazujecie swoje piękne domy czy mieszkania... nawet mam kilka ulubionych...

Zachwycam się zdjęciami Joasi prowadzącej blog My little white home.
Pięknie zaaranżowała swoje mieszkanie, w którym mieszka wraz z mężem i trójką swoich dzieci, no i psem jeszcze...
Z niecierpliwością czekam na nowe posty Ani, prowadzącej blog Mój dom - moja przystań, która jest bardzo kreatywną osobą i  z wielką subtelnością urządza swój nowy dom...
Jest jeszcze kilka innych blogów, do których chętnie zaglądam i szukam inspiracji na to jak udekorować mój dom...

Ale im więcej przyglądam się tym blogom... i obserwuję przyzwyczajenia i zachowania mojej rodziny, tym częściej dociera do mnie, że prędko nie nadejdzie ten dzień, w którym siądę na fotelu a wokół mnie będzie porządek, kwiaty w wazonie i wnętrze urządzone z gustem i pasującymi do siebie rzeczami...
Coraz częściej mam wrażenie, że nigdy nie będę miała pięknego i uporządkowanego wnętrza, w którym każdy element będzie stanowił nieodłączną wizualną całość...

Czasem jak patrzę na mój dom to wydaje mi się, że takie wnętrza, o których ja marzę, nie istnieją i nie mają prawa istnieć... 
A na pewno nie mogą istnieć w domach, gdzie są dzieci... 
Czasem wydaje mi się, że to nie możliwe, aby w tych domach ktoś w ogóle mieszkał i jeszcze chodził do pracy na 8 godzin, ogarniał dzieci, męża i gotował wyśmienite dania...
A kiedy czas na urządzanie, zmianę dekoracji... i poszukiwanie tych dekoracji... 
Choć przeczą temu zdjęcia na blogach, które przeglądam...
A utrzymanie porządku w tych domach jest chyba jednym z najważniejszych kluczy do sukcesu...

Dodatkowo, czas się przyznać przed samą sobą, że ja niestety nie mam zdolności dekoratorskich... 
Nie potrafię stworzyć przestrzeni, którą będę mogła się zachwycać i którą będą zachwycać się inni... 
Wiem co mi się podoba...
Wiem jak chciałabym aby wyglądał mój dom...
Ale niestety nie potrafię tego wcielić w życie, nie potrafię złożyć tego wszystkiego w piękną całość i wykorzystać mebli i dodatków, które już mam...
Brakuje mi zapału i zdolności aby przerabiać i odnawiać rzeczy które mam, a które są ładne, tylko np. są w nieodpowiednim kolorze...
Trochę też się boję, że je po prostu zniszczę przez brak umiejętności...

Kolejna sprawa to pieniądze... podobają mi się piękne dekoracje, ale ich ceny zazwyczaj są dość wysokie jak na moje realia finansowe... a przerabiać i odnawiać nie potrafię i brak mi do tego zapału... albo dokładniej wytrwałości... bo zapał jest i chęci są... ale zabrać się i dokończyć już jest trudniej...
Ile ja się naczytałam i naoglądałam jak robić meble z kartonu, jak odnawiać i malować meble z fornirem (chciałam meble w kuchni przemalować) i wiele innych porad DIY, których nigdy nie wdrożyłam i nie wypróbowałam...

Czasem skuszę się i kupię jakąś ozdobę... ale staram się wtedy aby te pieniądze, które chcę na to przeznaczyć poszły też na szczytny cel...
I tak ostatnio wylicytowałam wspaniałą tabliczkę z przepięknym napisem, która pasowała idealnie na Naszą 12-stą rocznicę ślubu...
Pieniążki poszły na pomoc pewnemu chłopakowi a ja mogę się cieszyć piękną ozdobą...
I Was zachęcam do takiej formy pomocy... możecie kupić coś pięknego dla siebie lub jako podarunek dla innej osoby... 

Obecnie np. stoję przed wyzwaniem przemalowania komody Aspelund z płyty... Komoda jest brązowa... kupiona z 7-8 lat temu w Ikei... Do tej pory stała w pokoju gdzie pasowała do pozostałych szaf, ale musi zmienić miejsce... chcę ją wykorzystać... ale chcę aby była biała... czytałam o farbach kredowych... ale ich cena jest dość wysoka... czytałam, że jeszcze trzeba potem tę farbę zabezpieczyć woskiem... i obawiam się, że nie wyjdzie mi to zbyt dobrze... Poszukam w necie informacji i inspiracji... mam tylko nadzieję że na tym się nie skończy i komoda będzie ostatecznie biała... ;) i że mi się uda zrobić to dobrze, bo przecież pomalowanie komody to nie to samo co pomalowanie skrzynki po jabłkach... większa odpowiedzialność...

Tak sobie myślę, że może choć taras uda się zrobić w stylu, który mi się podoba...
Może uda mi się tak dobrać meble i dodatki aby do siebie pasowały...
Choć już napotykam na pierwsze przeszkody...
Chciałam mieć piękne białe firany (ew. zasłony) na tarasie... ale dotarło do mnie, że nasz kot nie odmówi sobie skakania po nich jak nawet delikatnie będą powiewały na wietrze...
Chciałam też mieć na tarasie leżankę z miękkim materacem i poduchami, aby można było wygodnie sobie na niej poleżeć... ale po pierwsze ceny są zabójcze... nawet chciałam wystawić starą sofę którą mamy w salonie (bo i tak w końcu będę musiała kupić nową) ale wtedy dotarło do mnie, że z tej sofy nie ściągnę materaca aby uchronić go przed zalaniem... a przy obecnej pogodzie widzę, że niestety mimo zadaszenia deszcz tak zacina, że i tak cała podłoga jest mokra... więc muszę mieć możliwość schowania poduch i materaca...
Mam też piękną drewnianą szpulę po kablu, którą chcę przerobić na stolik... ale czy mi się uda...
-Dorota-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz