poniedziałek, 29 lutego 2016

POWRÓT DO CODZIENNOŚCI ...

Tak się fajnie złożyło, że przez ostatni tydzień mogłam sobie trochę odpocząć...

Odpocząć od ...
... codziennego wstawania wcześnie rano ...
... codziennego prania ...
... codziennego sprzątania...
... ba ... nawet od głównego sprzątania ... (choć teraz mam więcej do zrobienia na raz... i nie bardzo mam ochotę ...)
... codziennego gotowania obiadów ...
... codziennego odrabiania lekcji ...
... codziennego jeżdżenia tam i z powrotem ... 
... nawet od internetu odpoczęłam... choć czasem zerkałam... ale to tak na chwilkę...

Dzięki temu mogłam popatrzeć na moją rodzinę z innej perspektywy... 
... takich spokojnych dni... w których nie musiałam... a chciałam ... mogłam... 
... mogłam więcej czasu spędzić z rodziną ... z dziećmi na zabawie... 
... trochę sama pobyć jak dziecko... poleżeć rano w łóżku...  lepić z masy solnej...  spacerować... zjeżdżać na sankach ... 

... Mogłam pobyć trochę z dorosłymi ... :) 
... Porozmawiać nie tylko o tym ... że zadań za dużo ... że nauki za dużo ...  że za wcześnie muszą wstawać ... że czasu na zabawę zawsze za mało ... że nauczyciel za dużo wymaga... że szkoła jest nie fajna... a może jednak fajna ... że Stasiu to... Martyna tamto... a Marcin jeszcze co innego ... a inna koleżanka jeszcze co innego... 
... Mogłam choć na chwilę poruszać trochę trudniejsze tematy, takie życiowe ... dotyczące naszej przyszłości i nie tylko ...

... Mogłam też trochę pomarzyć ... i przy okazji pomyśleć ... 
... pomyśleć o moim życiu ... i szczęściu ...
... o wzajemnej miłości ...
... o troskach też trochę pomyślałam i o problemach do rozwiązania też ...

Nawet paznokcie pomalowałam ... co niestety zdarza mi się rzadko ...

A wszystko to między innymi w przepięknej zimowej scenerii w górach ...
Nie ma to jak śnieg ... i zabawy na śniegu ...







Śnieżny Anioł -J-

Śnieżny Anioł -O-
Śnieżny Anioł -A-
I karmienie leśnych zwierząt ...
Paśnik
 


 


I te wieczory przy kominku ...
O tak ... to było mi potrzebne... dzieciom było potrzebne... nam było potrzebne...

Dziękuję osobom dzięki którym mogłam to wszystko... w tak pięknym miejscu ...
Dziękuję także mojej mamie i babci ...

A teraz trudny powrót do codzienności ...

-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

czwartek, 18 lutego 2016

Serduszka z mięsa mielonego i ryżu

Dziś opublikuję pierwszy przepis na moim blogu (no nie licząc pączków) na danie, które smakowało zarówno moim dzieciom jak i mężowi...

Przyznam, że robiłam je pierwszy raz, ale udały się i zniknęły w mgnieniu oka...

Dziewczynki zjadły po dwa serduszka...

Początkowo miały to być roladki, ale pod wpływem inspiracji Walentynek wyszły serduszka ...

Zatem, do dzieła ...
Zachęcam do wypróbowania przepisu ...

Składniki:

  • 140g ryżu
  • 600g mielonego mięsa (u nas akurat wieprzowina)
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki
  • ząbek czosnku (ja zrobiłam bez czosnku, bo obecnie unikam go w diecie mojej -J-)
  • sól
  • 1 jajko
  • 125g mozzarelli 
  • olej

1. Zaczynamy od ugotowania ryżu - w garnku zagotuj ok. 280ml wody, następie ją posól i wsyp ryż do wrzątku. Ryż gotujemy ok. 15 minut. Po ugotowaniu ryż przesypujemy na talerz i odstawiamy do ostygnięcia.

2. W tym czasie w misce mieszamy mięso z jajkiem, słodką papryką i łyżeczką soli, oraz opcjonalnie z posiekanym czosnkiem.

3. Następnie do mięsa dodajemy ugotowany ryż i mieszamy.

4. Następnie formujemy roladki, serduszka czy po prostu kuleczki i je spłaszczamy jak na zwykłe kotlety mielone.

5. Na patelni rozgrzewamy olej i smażymy nasze kotleciki na średnim ogniu. Trzeba je obracać, aby przysmażyły się ze wszystkich stron i upiekły w środku.

6. W między czasie wyjmujemy mozzarellę z zalewy i kroimy na tyle plasterków ile mamy kotlecików (u mnie było 12 serduszek).

7. Plasterki mozzarelli kładziemy na kotletach, przykrywamy patelnię, gasimy ogień i czekamy ok. 5 minut aż mozzarella się rozpuści.

Kotleciki gotowe.

Ja podałam je z zblanszowanymi brokułami, z surową marchewką i pomidorkami koktajlowymi.

Przy diecie antyhistaminowej proponuję zrezygnować z pomidorków.





Kotlety z ryżem są świetnym pomysłem dla maluchów, które nie zjedzą ryżu, jako osobnego składnika dania. 

-D-
Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

poniedziałek, 15 lutego 2016

SPACE(R)LOVE

Taka piękna pogoda wczoraj była ...
więc i spacer piękny był ...
taki relaksujący ...
wyciszający ...
rozgrzewający ...
dodający energii, której tak potrzeba do działania...
do tego aby się chciało ...
kolejnego dnia z łóżka wstać ...
bo kolejny dzień też ma szansę taki piękny być ...




-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

niedziela, 14 lutego 2016

MIŁOŚĆ...


"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty. 

To też nie diabeł rogaty. 
Ani miłość kiedy jedno płacze 
a drugie po nim skacze. 
Miłość to żaden film w żadnym kinie 
ani róże ani całusy małe, duże. 
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół, 
drugie ciągnie je ku górze."

HappySad
Przed każdym z nas pojawia się kiedyś pytanie: 

Czym jest miłość, która tak silnie łączy mężczyznę i kobietę?

Gdy jako młodzi ludzie poznajemy tę "drugą połowę" i zaczynamy się wzajemnie sobą fascynować...
fascynować wrażliwością, fizycznością, pasjami i wieloma innymi cechami tej drugiej osoby...
wówczas pragniemy dla tej drugiej osoby wszystkiego co najlepsze, najpiękniejsze...
i pragniemy, aby połączyła nas MIŁOŚĆ i aby ta miłość była na zawsze...

To piękne uczucie przychodzi i staje się, po prostu jest...



Myślę , że Miłość jest nieustannym dobrem przekazywanym drugiej osobie...
Jak wiele tego dobra można przekazać ukochanej osobie?
Myślę, że nie ma takiej granicy, bo Miłość przekazuje niezliczone dobro...

Pod wpływem Miłości znika gdzieś myślenie przede wszystkim o sobie...
Dawanie drugiej osobie dobra, wsparcia, miłości daje mi poczucie szczęścia, spełnienia, daje zadowolenie...
Myślę, że jeśli ktoś jest w stanie oddać wszystko drugiej osobie, może powiedzieć, że prawdziwie kocha...

Prawdziwa miłość jest darem dla drugiej osoby, jest szczytem radości, szczęścia i marzeń. Jest postawą świadomej troski o drugą osobę...

Jeśli kochana osoba odwzajemni ten dar, to dwie osoby zaczynają doświadczać kawałka nieba na ziemi...

Miłość jest najsilniejsza, silniejsza niż inne najwspanialsze uczucia i najtrwalsza, ponieważ jest postawą wierności na zawsze! 

A wracając do słów popularnej piosenki...
Kwiaty dostałam i bardzo się cieszę...

Dla dziewczynek też mała niespodzianka...


-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

piątek, 12 lutego 2016

Tytułem wstępu kulinarnego

Nie jestem ekspertem kulinarnym, oj bardzo daleko mi do tego.
Ale postanowiłam, że będę dzieliła się z Wami moimi przepisami na proste potrawy, które są lubiane w mojej rodzinie, a przede wszystkim zjadane przez wszystkich.

Każdy, kto ma w domu niejadka wie jak trudno jest ugotować coś co niejadkowi zasmakuje na tyle aby to zjeść bez marudzenia.
Niestety i w mojej rodzinie jest taki "tadek niejadek". Jedna z moich córeczek nie jada gotowanych warzyw, szczególnie w zupach.
Jedynym wyjątkiem są blanszowane brokuły.
Najpierw pojawił się wstręt do gotowanej marchewki, a potem przeniosło się to na pozostałe warzywa.
Oj, ile ja się naprosiłam za każdym razem, aby zjadła choć trochę zupy. Aż wpadłam na pomysł zmiksowania zupy, skoro i tak odlewałam dla najmłodszej córeczki zupę i miksowałam, to dlaczego nie miałabym zmiksować całej zupy.
I tak w naszym domu zagościły na stałe miksowane zupy.
Zupa krem to było to.
Ich składniki są przeróżne i są to zazwyczaj te warzywa, które mam akurat w domu. Ale w bazie zupy prawie zawsze jest marchewka i pietruszka, jedyny sposób aby je przemycić.

Dodatkowym utrudnieniem w moim gotowaniu jest jeszcze nietolerancja histaminy, którą stwierdzono u kolejnej mojej córy. Oj to jest dopiero wyzwanie dla matki.
Ale mamy które mają dzieci z jakąkolwiek alergią pokarmową, lub z nietolerancją histaminy wiedzą, że nie jest łatwo gotować dla takich osób.

-D-


TRZY RAZY DLACZEGO... I NIC WIĘCEJ...

Dlaczego mleko gotujesz jak tyle chleba jest...

Dlaczego masła nie wyciągnęłaś z lodówki skoro widzisz, że się kończy...

Dlaczego jej tego smoczka nie wzięłaś, potem się nim bawi i nie chce go oddać, a potem będziesz mówiła jak to trudno ją tego smoczka oduczyć...

Takie zdania wypowiedział do mnie dziś rano mój -M-

Tylko takie... aż takie...

Ja nie odezwałam się nic... aż trudno mi w to uwierzyć... nic a nic...
Ja która zawsze musi coś odpowiedzieć, czasem niestety krzykiem... że znowu się czepia...

Nie wiem czy to zmęczenie tak na mnie zadziałało, ale cieszę się, że się nie uniosłam gniewem i złością...

Kończy się kolejny tydzień... wszyscy już tacy zmęczeni jesteśmy...

Te piątki... ach te piątki... tak bardzo wyczekiwane...

Nareszcie jutro nie zadzwoni budzik... 



-D-


Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

czwartek, 11 lutego 2016

KIEDY ŚPI...

Spała… to nie możliwe… moja malutka –A– spała prawie 4 godziny…

Wiecie co to znaczy dla matki… dla matki, która zawsze ma ręce pełne roboty i głowę pełną obowiązków domowych…?

To kawa spokojnie wypita, gdy jeszcze jest gorąca…

To spokojna i długa rozmowa telefoniczna z mamą… i z babcią, której wyłączyli prąd, i która siedziała sama w piwnicy i pilnowała, aby jej piec nie wygasł… Ach gdyby mieszkała bliżej…

To spokojnie bez pośpiechu przeczytane e-maile… i  news’y internetowe…

To pochłonięte przeze mnie słowa i myśli przelane na posty przez innych blogerów, których często czytam…

To post przemyślany i spokojnie napisany na moim blogu…

Tym razem to także zapomnienie o wszystkich brudnych naczyniach stojących w kuchni, ubraniach czekających na poskładanie i schowanie do szafy, o zabawkach porozrzucanych...

Myślę, że czasem trzeba o tym zapomnieć... tak dla naszego dobra...

Ale i myśli… myśli matki, które zawsze krążą wokół dzieci… czy aby ją jakaś choroba nie dopadnie… przecież nigdy tak długo nie śpi… ma katar… oby nic się z tego kataru większego nie rozwinęło…

Teraz siedzi spokojnie na sofie… patrzy na bajkę… musi dojść chyba do siebie… 

taka spokojna… 

-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

MAMO - DLACZEGO MNIE TAKĄ URODZIŁAŚ…?

Takie pytanie zadała mi ostatnio moja najstarsza córka. 

Bardzo trudne pytanie i nie łatwa odpowiedź.

W pierwszej chwili nie wiedziałam co powiedzieć.

Mój mąż zauważył, że mnie zaskoczyła tym pytaniem i powiedział szybko – „To nie jest wina mamy”.

Ale czy na pewno…

Może jednak… może w ciąży piłam za dużo zielonej herbaty…, albo jadłam za dużo Nutelli… starałam się dobrze odżywiać, mimo zachcianek właśnie na nutellę… nie piłam czarnej herbaty, nie piłam też kawy…

W tej ciąży najbardziej uważałam na to co jem i co piję…

A może późniejsze żywienie wpłynęło na tę okropną nietolerancję histaminy?

Tak to tylko nietolerancja histaminy, ale dla nas to aż nietolerancja histaminy.

Mimo, iż wiem, że tak naprawdę bardzo trudno jest określić dlaczego u danej osoby pojawiła się nietolerancja histaminy i od kiedy tak naprawdę występuje, to jednak w mojej głowie kręci się ciągle myśl, czy jednak gdzieś nie popełniłam błędu.

Niestety dokładne przyczyny tego schorzenia nie są znane i wg dzisiejszej wiedzy medycznej nie ma na nie lekarstwa. Nauka nie jest w stanie odpowiedzieć jednoznacznie co jest przyczyną tej choroby i jakie zaburzenia funkcji organizmu kryją się za tą chorobą.

A nadmiar histaminy powoduje niestety bardzo uciążliwe dolegliwości, szczególnie dla dziecka, ale i niestety może prowadzić do ciężkich chorób.
Co powoduje nadmiar histaminy?
  • bóle głowy, w tym migrenowe
  • dolegliwości ze strony układu oddechowego, w tym astma oskrzelowa
  • zaburzenia rytmu serca i poważne problemy serca
  • niskie ciśnienie tętnicze
  • dolegliwości żołądkowe i jelitowe, biegunki
  • wodnisty katar i zatkany nos
  • świąd skóry i tworzenie się bąbli na skórze
  • obrzęk powiek
  • pokrzywka
  • bóle na początku krwawienia miesiączkowego
  • w przypadku wstrząsu anafilaktycznego może doprowadzić do śmierci.
Moja kochana –J– ma niestety kilka objawów nietolerancji histaminy, najbardziej dokuczliwe są bóle głowy, które potrafią wybudzać w nocy oraz sucha, zapalona skóra na zgięciach łokci i kolan, pojawia się też obrzęk i suchość powiek.

Ona objawy znosi dzielnie, bardzo się nie skarży. Najbardziej ją denerwuje to, że histamina występuje praktycznie w większości produktów spożywczych a już na pewno we wszystkich, które uwielbia moja –J–

Jak zakazać dziecku ketchupu, który przecież wszystkie dzieci uwielbiają i nie wyobrażają sobie dania bez niego, albo ryżu z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym, czy czekolady albo ciepłego kakao jak przyjdzie zmarznięta ze szkoły…

A te żółte sery, które tak uwielbia, albo kiszone ogórki…

A truskawki latem… przecież rosną za płotem… jak ich nie jeść… kiedy jest taka ochota…

Serce matczyne chce płakać, ale czasem muszę zabronić jak widzę, że objawy się nasilają, choć czasem niestety jej odpuszczam mimo, iż wiem że nie powinnam…

Od wczoraj mamy umowę – nie jemy czekolady i żadnych słodyczy zawierających kakao oraz pomidorów i jego przetworów, w tym ketchupu… 
Na razie umowa dotyczy mnie i –J– ale może reszta rodziny też się przyłączy

i obserwujemy skórę i zapisujemy inne dolegliwości, po raz kolejny już będziemy prowadzić dzienniczek, może teraz jak moja córcia jest trochę starsza, będzie łatwiej i rzetelniej podejść do tematu.

Choć wiem że nie będzie łatwo, ponieważ wiele informacji na temat tego co można jeść a czego należy unikać w diecie antyhistaminowej, wzajemnie się wyklucza i trudno znaleźć rzetelne informacje, a dodatkowo poziom nietolerancji histaminy jest inny u każdego chorego… to muszę się starać i pogłębiać moją wiedzę na ten temat...

Ale uciekłam trochę od tematu tego postu.

Trudne pytanie zadała mi moja niespełna 11-letnia córka, ale znam na nie odpowiedź.
Już wtedy ta odpowiedź była w moim sercu, tylko nie zdążyłam jej wypowiedzieć.

Kochanie moje wiem już co ci odpowiedzieć na twoje pytanie.

Kochanie moje pytasz, dlaczego taką cię urodziłam,
- taką piękną,
-mądrą,
-kochaną,
-wesołą,
- pełną pasji dziewczynkę,
-którą wszyscy bardzo kochamy?

Myślę, że dlatego, że nie wyobrażam sobie, że mogłoby Cię nie być, nie wyobrażam sobie bym mogła Cię nie urodzić, właśnie takiej jaka jesteś, najwspanialszej pod słońcem!

Chcę dać Ci poczucie bezpieczeństwa, poczucie tego że jesteśmy rodziną i razem wszystko przezwyciężymy.
Abyśmy zawsze patrzyły w jednym kierunku
-D-


Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

środa, 10 lutego 2016

SŁOŃCE - MÓJ ZASTRZYK ENERGII

Słońce, jak dobrze że jest.


Wczoraj był taki piękny, słoneczny dzień. 
Od razu poczułam radość i chęć do życia. 

Uwielbiam takie poranki, gdy słońce wdziera się do domu przez okna i rozświetla wnętrza mojego domu.
Energia płynąca ze słońca jest dla mnie jak bateria, która napędza mnie do działania, ożywia i sprawia że chce mi się więcej.
Gdy nie docierają do mnie promienie słońca to mój humor jest gorszy jak i całe samopoczucie. Najcudowniej jest kiedy widzę promienie słoneczne zaraz po przebudzeniu. Wtedy świat staje się piękniejszy, dzień lepszy, a mój uśmiech powoduje, że inni się uśmiechają ze mną.

W taki słoneczny dzień nawet zwykły spacer ma zbawienny wpływ dla mojego samopoczucia. Dlatego wczoraj spacer był znacznie dłuższy. Delektowałyśmy się tym słońcem, którego tak mało w zimowe dni oraz śpiewem ptaków, który nam towarzyszył.




Natomiast popołudniu, dzięki przejrzystości powietrza, mogłam podziwiać piękne widoki.



A dziś....

Dziś niestety dzień ponury, smutny, deszczowy....

Takich dni nie lubię... strasznie nie lubię... zachmurzone niebo powoduje, że i w życiu jakoś pochmurnie...


-D-

Wszystkie zdjęcia i treści zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa. Zgodnie z Dz.U. z 1994 r. Nr 24 poz.83 mam prawo do ich ochrony i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie bez mojej wiedzy.

czwartek, 4 lutego 2016

PĄCZKI Z SERKA HOMOGENIZOWANEGO


SZYBKIE PĄCZKI BEZ DROŻDŻY

Oto przepis, który jest bardzo łatwy i upieczenie takich pączków nie zabiera dużo czasu. 
A ciasto wymieszałam za pomocą robota kuchennego.

Składniki:

  • 4 jajka
  • szczypta soli
  • 400g homogenizowanego serka waniliowego
  • 2 szklanki mąki – 340g (ja użyłam pszennej tortowej, ale następnym razem spróbuję zrobić na mące orkiszowej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia – ok. 9g
  • cukier puder
  • ½ łyżeczki cynamonu
  • tłuszcz do smażenia
Najpierw musimy oddzielić żółtka od białek, aby białka ubić na gęstą pianę z odrobiną soli.

W czasie gdy białka „nam sztywnieją np. w mikserze”, mieszamy serek homogenizowany z żółtkami.

Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia.

Następnie obie mieszanki, czyli serek z żółtkami oraz mąkę z proszkiem do pieczenia, łączymy razem. Można przy pomocy robota kuchennego albo tradycyjnie łyżką.

Następnie dodajemy „sztywne” białka i delikatnie mieszamy (na najniższych obrotach).

W między czasie rozgrzewamy tłuszcz. 
Gdy tłuszcz już będzie rozgrzany zmniejszamy płomień gazu, aby pączki usmażyły się w środku a nie tylko na zewnątrz.

Ciasto nabieramy za zwilżoną tłuszczem łyżkę i wykładamy do gorącego tłuszczu. 
W trakcie smażenia obracamy kilkakrotnie pączki.

Usmażone pączki (u mnie po ok. 10-15 minutach) wyciągamy i odkładamy na ręcznik papierowy do odsączenia z tłuszczu.

Gdy pączki ostygną, posypujemy je cukrem pudrem wymieszanym z cynamonem.

Z ww. ilości składników wyszło mi 18 pączków.


Część pączków, przez nieuwagę mojego -M-, była z orzechami w czekoladzie, które wylądowały w misce z ciastem - SĄ JESZCZE LEPSZE!

Smacznego!

-D-

TŁUSTY CZWARTEK

Góra pączków, za tą górą
Tłuste placki z konfiturą,
Za plackami misa chrustu,
Bo to dzisiaj są zapusty.
Przez dzień cały się zajada,
A wieczorem maskarada:
Janek włożył ojca spodnie,
Choć mu bardzo niewygodnie,
Zosia - suknię babci Marty
I kapelusz jej podarty,
Franek sadzy wziął z komina,
Bo udawać chce Murzyna.
W tłusty czwartek się swawoli,
Później czasem brzuszek boli.

Władysław Broniewski "Tłusty czwartek"




W tradycji chrześcijańskiej Tłusty Czwartek to ostatni czwartek przed Środą Popielcową zaczynającą Wielki Post. 

Tłusty Czwartek, zwany także jako zapusty, rozpoczyna zarazem ostatni karnawałowy tydzień roku.

Jak sama nazwa wskazuje, świętowanie tłustego czwartku polega na solidnym objadaniu się przed Wielkim Postem. Dlatego na tłusty czwartek przygotowujemy zawsze najbardziej kaloryczne przysmaki. Symbolem tego dnia w Polsce stały się pączki i faworki, zwane również chrustem.

Tłusty Czwartek to dzień, w którym bez wyrzutów sumienia możemy objadać się pączkami
i innymi słodyczami.

A jak to U Was wygląda? Zajadacie się w Tłusty czwartek pączkami? Bo ja i owszem, uwielbiam pączki, ale jadam je tylko tego dnia.

Jest jeszcze takie staropolskie przysłowie:

Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła.

A wy smażyliście pączki?

Wczoraj wieczorem po moim domu rozchodził się zapach smażonych pączków, choć nie były to pączki wg tradycyjnej receptury.

Usmażyłam szybkie pączki z serka homogenizowanego, na które przepis znajdziecie tutaj.

Słodkiego dnia Wam życzę.

-D-